„Agencja złudzeń” – John Kenney

Powieść Kenney’a (w przekładzie Magdy Białoń-Chaleckiej) jest o tyleż błyskotliwym, co karkołomnym połączeniem satyry na środowisko reklamy z przejmującym dramatem rodzinnym. Główny bohater, Finbar Dolan, zbliża się do czterdziestki. Parę ładnych lat swojej kariery zawodowej poświęcił reklamie pieluch w jednej z nowojorskich agencji. Kiedy pojawia się szansa stworzenia nowej, rewolucyjnej kampanii, liczy na sukces i awans na dyrektora kreatywnego. Kiedy jednak dowie się o chorobie niewidzianego od ponad dwudziestu lat ojca, będzie musiał zweryfikować swoje priorytety. Dramatyzmu jego sytuacji dodaje jeszcze konieczność konfrontacji z byłą narzeczoną i zdefiniowania uczuć do Phoebe, przyjaciółki z biura.

Trudno uwierzyć, że połączenie rodzinnego tragizmu z komizmem opisów środowiska reklamy dobrze w powieści „zagra”. A jednak brak w niej śladu jakiegokolwiek fałszu. Finbar jest bohaterem, którego da się lubić, zagubionym, wciąż niepewnym swojego talentu, zmagającym się z tajemnicami z przeszłości, a przy tym naprawdę sympatycznym i dowcipnym facetem. Śledzimy tok jego myśli, w których obok poważnych egzystencjalnych rozważań pojawiają się szalone pomysły na inscenizowanie i filmowanie swojego życia (łącznie z ustawianiem w wyobraźni idealnych ujęć i tworzeniem dopasowanych do okoliczności dialogów).

Na środowisku wielkich agencji reklamowych Kenney nie zostawia suchej nitki. Poznajemy je przez pryzmat niekończących się zebrań kreatywnych, podczas których używa się wielkich słów, które już dawno przestały cokolwiek znaczyć. Każda nowa kampania okazuje się „przyszłościowa”, „dynamiczna”, „afirmacyjna”. A jeśli klient ukrywa jakieś finansowe czy ekologiczne przekręty – wystarczy o nich nie wspominać! Ironiczne spojrzenie na tę sprawę świetnie oddaje oryginalny tytuł powieści („Truth in advertising”).

Kenney przez pryzmat losów Finbara opowiada również o pokoleniu współczesnych trzydziestolatków, którzy próbują realizować się w pracy, a więzi rodzinne zastępują relacjami z przyjaciółmi. Autor subtelnie podkreśla przy tym, jakie pułapki zastawia na nas współczesny świat, który każe nam wciąż chcieć więcej i więcej, a za sukces każe płacić poczuciem bezsensu i osamotnienia.

„Agencję złudzeń” można by nazwać komediodramatem, w którym satyryczne treści przeplatają się z historiami o rodzinnych traumach. Opowieść o Finbarze pokazuje jednak, że nikt nie jest naznaczony przez trudną przeszłość, a dzięki świadomym wyborom można – i warto – wciąż zaczynać od nowa.

Komentarze